Jakiś czas temu uznaliśmy za stosowne zainteresować się, w jaki sposób władze Łap zabiegają o inwestorów. Mieszkańcy mają przecież prawo wiedzieć, co konkretnie ich wybrańcy robią w tak istotnej dla miasta sprawie. W związku z tym, dnia 13.10.2017 r. złożyliśmy poniższy Wniosek o udostępnienie informacji publicznej w tym zakresie:
Wydawało nam się, że swoje oczekiwania wyraziliśmy wystarczająco precyzyjnie – kopie notatek, emaili, kalendarz spotkań z inwestorami lub potencjalnymi inwestorami, które przecież dla osób zarządzających miastem z takimi problemami jak Łapy, powinny być chlebem powszednim. Po blisko dwóch tygodniach otrzymaliśmy jednak taką oto odpowiedź:
Szczerze mówiąc, to jest właśnie sytuacja, w której nie wiadomo, czy bardziej na miejscu będzie roześmiać się, czy rozpłakać. Czym jest kalendarz, wiedzieli bowiem już starożytni Rzymianie czy Egipcjanie. Natomiast władze miasta Łapy, w Polsce, w roku 2017 oczekują od nas dodatkowych wyjaśnień. Papier przyjmie wszystko, ale jakieś granice żenady powinny obowiązywać, szczególnie, że mówimy o ludziach próbujących uchodzić za poważnych. Nie interesuje nas, kiedy ostatnio Pani Burmistrz widziała się z fryzjerem albo dentystą, pytamy o należące do jej obowiązków spotkania z podmiotami wyrażającymi zainteresowanie tworzeniem inwestycji na terenie naszej gminy. Chyba, że przez okres ostatnich trzech lat ani jedna taka rozmowa się nie odbyła, wobec czego nie ma sensu szukać wiatru w polu…
Jeśli maja Państwo jakieś pomysły, w jaki sposób można byłoby wytłumaczyć łapskim władzom, czym jest ten tajemniczy „kalendarz spotkań”, prosimy o podpowiedzi. Póki co, mamy do czynienia z zachowaniem, które młodzież określa „paleniem Jana”, ludzie starsi natomiast „rżnięciem głupa”.
Najciekawsze jest to, że pomimo, iż adresaci naszego wniosku zawzięcie udają, że nie rozumieją, czego dokładnie od nich oczekujemy, jednocześnie są przekonani, że zakres i ilość tych informacji są tak ogromne, że czas na odpowiedź musi zostać wydłużony do 12.12.2017 r.
Taki właśnie mamy klimat.
